Wrrrr! Drugi dzień, pierwszy problem...
Tfuuu. A tyle się napisałem! Wystąpił nieoczekiwany błąd i strona została zamknięta. To widocznie podsumowanie fatalnego dnia. Jak tak dalej pójdzie to blog zamieni się w gotowy scenariusz dla koła teatralnego Małych Form Dramatycznych Niestety nie mam już siły powtórzyć tego co przed kilkoma minutami "wklepałem w nowy wpis".
W skrócie: Zamówienie betonu na sobotę i poniedziałek - brak odzewu - kolejny telefon dziś rano - odpowiedź: węzeł nieczynny, betonu brak. I zaczęły się hocki-klocki. Telefony, ceny z kosmosu. Ostatecznie udało się przed 16.00: m3 B-20 z transportem (55km w jednąstronę ;)) i pompą 300 zł/netto. Dodam, że jedna z ofert opiewała na 6,5tyś z oddalonej o 19 km firmy (z szacunku nie wpiszę nazwy, choć oni szacunku dla człowieka nie mają).
Dziś ekipa kręciła zbrojenie, jutro "suchy", a w poniedziałek ławy z gruchy. Oby jak najmniej takich chwil. Na koniec kilka ujeć z wykopów pod ławy.